









Po chwilowej niedyspozycji wrocilem.
Ten wekend byl naprawde obfity nie tylko w wydarzenia co i w alkochol.
Po pracy w sobote spotkalem sie ze znajomymi z ktorymi sie umowilem wczesniej ze pojdziemy na wernisaz mlodych polskich artystow(fotografia,malarstwo).
Out of Control...sama nazwa juz mowi sama za siebie.
W ciagu miesiace dwie takie same imrezy nazwane wystawami.
Lokal przyjemny,zal tylko prezentacji zdjec wielkosci A4 na czarnych kartonikach po przyklejanych na blue taku do sciany jedno na drugim.
Gdy by to bylo okrzykniete dyskoteka zalu bym nie mial i nie zalowal bym wstepu w wysokosci £2,a tak az sie piesci zaciskaly.
Nie ma tego zlego jednak co by na dobre nie wyszlo.
Ja z kolegami mialem prawdziwa uczte fotograficzna.
Tomek sprezentowal mi wlasnie w ten dzien przepiekny album Richarda Kalvara ktory przywiozl mi prosto z NY i przy schlodzonym piwie wszystcy w piatke koilismy nasze zranione oczy po tym co zobaczylismy na scianach lokalu.
Byl tez czas na partyjke bilarda i kilka zdjec uwieczniajacych wieczor.
Po kolejnym piwie oddalismy swoje poglady przed lokalem za kontynerem i podazylismy przed polnoca na urodziny Makarona.
Tak naprawde to sie wieczor dopiero zaczol....