Brygada Kryzys















Leniwe niedziele

Zauwazylem ostatnio ze niedziela to jedyny taki dzien w tygodniu gdzie mozna poswiecic czas samemu sobie.
Lubie to nicnierobienie, sluchanie muzyki, przegladanie albumow fotograficznych i lezenie przed ekranem , ogladanie filmow.
I tak dzisiaj leze obolaly po wczorajszej wojnie paintbolowej (4 siniaki wielkosci piesci i obolale miesnie), slucham sobie Basi jak przygrywa na skrzypkach, patrze na sufit i odpoczywam.
Nie chce mi sie wychodzic z tej mojej norki...


Czerwone tulipany i krzyzyk na droge...







Chyba powinienem byl juz dawno zaczac taka forme bloga.
Pamietnik pamietnikiem. Byl i raczej do takiej formy nie powroce.
Zauwazylem jednak jak przybywa mi masakratorycznie zdjec, i to nie tylko tych z ulicy.
Pstrtykam ciagle... w drodze do pracy, z pracy, idac do sklepu, jadac autobusem, spacerujac ulicami. Pstrykam pod wplywem impulsu, kiedy dostane sygnal z mozgu do palca. Nie zastanawiam sie, dlaczego... taki odruch bezwarunkowy. Czuje sie przez to wolny.
Zauwazylem tez jak ewoluuje fotograficznie. Wczesniej slepo (nawet skusilbym sie powiedziec: glupio) wpatrzony tylko w streeta, po kilku latach otworzylem sie na wiecej kolorow palety fotograficznej.
Czuje sie z tym zdecydowanie lepiej.
Nie blokuje oka, a wrecz - pozwolilem mu zawladnac mna calkowicie.
Co z tego wyniknie, sam nie wiem. Pomalu bede wrzucal nowe zdjecia, a jak mnie cos najdzie to i napisze pare slow.

cos naprawde z glebokiej szuflady

A to sie naprawde ucieszylem jak znalazlem to zdjecie.
Na zjeciu zaprezentowaly sie dwie wybitne panie fotograf od lewej Basia Sokolowsa i Ania Wawrzkowicz.
Panie dla ktorych jestem pelen szacunku za ich dzialalnosc artystyczna i za to ze bylo mi dane spotkac je na swojej drodze.
Milo wspominam czasy kiedy to Basia Sokolowsa pomieszkiwala w Londynie i udawalo na sie od czasu do czasu spotkac na tzw kawe wieczorna gdzie to biedaczka musiala wysluchiwac moich ciaglych nazekan:-).
A z Ania...no coz do dzisiaj sie trzymamy razem i jestesmy jak dwa lyse konie.
Tak mi sie przynajmniej wydaje.
Pzdr


Och Baska...

Kupilem se garnitur

Ja dobrze pamietam to bedzie tak:
pierwszy garnitur byl na komunie,pozniej bierzmowanie .To juz dwa.Ten z bierzmowania to sie zalapal na dwa wesela kuzynostwa.
Pozniej byl chyba na mature i jakis kolejny slub.To Razem bylo ich 3.
Pamietam ze jeden kupilem tak bez okazji bo juz bylem dorosly i to chyba na tyle.
Czyli jak dobrze pamietam to to jest moj 5 albo 6 gajer.