Karate Kid-czyli jak sie wyposcilismy na murawe...

Udalo sie.
Po 4 miesiecznym umawianiu sie udalo nam sie zorganizowac i pojsc pokopac pilke.
(zeby zobaczyc czy to tak naprawde ciezko strzelac gole jak to nasza reprezentacja pokazala)
Co prawda byla nas tylko trojka Przemek,Krzysiek i ja ale checi ogromne i pogoda wymarzona.

Juz po drodze energia nas rozpierala.Czekajac na przystanku na autokar reprezentacyjny udalo sie Krzysiowi wykopac pilke na aut( betonowy plot).
Po odzyskaniu pilki podjechal autokar reprezentacyjny.Ostatnie pamiatkowe zdjecie przed wejsciem na poklad i w droge.
Po 15 min bylismy na miejscu.
Okazalo sie jednak ze 3 osoby do gry w pilke to sie miewa nijak.
Ani to mecza zagrac ani jak sie pokiwac.
Po 20 minutowym kopaniu pilki do przodu i bieganiu za nia pluca nam siadly.
Nagle sie okazalo ze koledzy posiadaja niesamowity dar udawania karatekow.
Ubaw po pachy i udalo mi sie uwiecznic co poniektore figory wojownikow.
Karateka ze mnie zaden a uwieczniony tez chcialem byc z dnia pelnego sportu wiec poprosilem o zdjecie.
Co do mnie pasowalo to rzucanie sie za pilka.12 lat stalem miedzy slupkami bramki na lodzie to i umiejetnosci jakies posiadam.
Co mi pozostalo to to ze mija 3 dzien od naszego wypadu a ja czasami czuje lekki bol po prawej stronie ciala po paradach bramkarskich.















0 komentarze: